Co pije Święty Mikołaj?
Sahti- tradycyjne fińskie piwo
Pierwsze
informacje o stylu pochodzą ze średniowiecza. Wspomina o nim również Kalevala-
słynna epopeja fińska. Najbardziej popularne jest w Finlandii, Estonii oraz
Szwecji. Od 2002 roku jest objęte ochroną Unii Europejskiej jako produkt
regionalny. Wytwarzane jest do dnia dzisiejszego prawie w niezmienionej formie.
Jest to trunek
nietypowy, gdyż nie jest gotowany z chmielem. Od razu po procesie zacierania
oraz filtracji trafia do fermentora. Powstaje z różnych zbóż zarówno
słodowanych, jak i nie: jęczmienia, żyta, owsa, pszenicy. Czasem zdarza się
również chleb, który jest poddawany fermentacji. Najbardziej charakterystyczną
przyprawą jest dodawany do filtracji jałowiec. Zdarza się również wykorzystanie
leśnych owoców, takich jak jagody. Górna fermentacja najczęściej przebiega z
zastosowaniem zwykłych drożdży piekarniczych, dokładnie tak jak to robili wiele
lat temu w fińskich domach. Gotowe Sahti było tradycyjnie nalewane chochlą prosto
z bani do szklanek, które początkowo znikały w ekspresowym tempie.
Skandynawski
napój jest mętny oraz nisko-nasycony. Przeważnie ma niewielką zawartość
alkoholu: 2- 3,5%. Piana bywa zabarwiona oraz nietrwała. Zapach piwa jest
słodowo-drożdżowy, lekko kwaskowaty z nutami ziołowymi oraz chlebowymi. Posiada
również bardzo specyficzny, intensywny smak, w którym odnajdziemy nuty
chlebowe, słodowe, fenolowe (bananowe), ziołowe od jałowca oraz lekko-kwaskowate.
Ze względu na brak goryczy jest słodkie.
Z pewnością
warto spróbować tego nietypowego napoju. Jest to piwko typowe do sączenia siedząc
przed oknem, telewizorem, czy nawet czytając książkę. Sahti jest na swój sposób piwem wyjątkowym
oraz bezkompromisowym: albo zasmakuje, albo nie. Dobrymi przykładami są: Lammin Sahti oraz Koniec Świata.
Wczoraj
Święty Mikołaj nie pił, ponieważ cały dzień rozwoził prezenty. Dzisiaj zapewne
to uczyni. Jestem przekonany, że jego ulubionym napojem nie jest miodowa
herbatka, Coca-Cola, czy grzane wino, a właśnie tradycyjne, niezmienione od
wieków Sahti.
Komentarze